Badania potwierdziły chorobę u większości stada
Wątpliwości co do stanu zdrowia żubrów pojawiły się po padnięciu jednej z samic w październiku. Po potwierdzeniu gruźlicy u tego osobnika pobrano materiały do badań od całego stada i przekazano go do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. Wyniki potwierdziły obecność zakażenia u ośmiu żubrów.
Zakażone zwierzęta zostaną uśmiercone w sposób humanitarny
Po uzyskaniu zgody Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska zdecydowano o humanitarnym uśmierceniu zakażonych osobników. Procedura ma odbywać się w znieczuleniu, pod ścisłym nadzorem lekarzy weterynarii, tak aby wykluczyć cierpienie zwierząt. U żubrów gruźlica jest chorobą nieuleczalną, a jej szybkie rozprzestrzenianie mogłoby zagrozić nawet całej dziko żyjącej populacji.
Jedynie cztery zwierzęta uznano za zdrowe. Zostały one natychmiast odizolowane od reszty stada. W ciągu najbliższych trzech miesięcy zostaną poddane ponownym badaniom, które przesądzą o ich dalszym losie.
Dezynfekcja terenu i długi proces odbudowy stada
Teren zagrody o powierzchni ośmiu hektarów przejdzie pełną dezynfekcję. Planowane jest także usunięcie i wymiana wierzchniej warstwy ziemi, aby całkowicie wyeliminować ryzyko przetrwania bakterii w środowisku. Jak szacują specjaliści, powrót żubrów do zagrody może potrwać nawet 1,5 roku.
W Bieszczadach żyje obecnie ponad 800 dziko występujących żubrów, które - jak zapewniają służby - nie wykazują żadnych objawów gruźlicy. Monitoring weterynaryjny obejmuje również dziki i borsuki, które mogą być potencjalnymi wektorami choroby. Mimo trudnych decyzji priorytetem pozostaje ochrona unikatowej bieszczadzkiej populacji żubra, jednej z najważniejszych w Europie.





Napisz komentarz
Komentarze