W świecie zdominowanym przez cyfrowe wyświetlacze i błyskawiczne przepisy z sieci, istnieje miejsce, gdzie czas zwalnia do rytmu miarowego uderzania drewnianej kopyści o brzeg kamionkowej misy. To miejsce ukryte jest na pożółkłych stronach rodzinnego pamiętnika z okolic 1925 roku. Kiedy dotykamy tych kruchych kart, pod palcami czujemy nie tylko fakturę papieru, ale i chłód przedwojennej piwnicy, w której chłodziło się ciasto, oraz ciepło kaflowego pieca. Przedstawiamy kilka słodkich, świątecznych propozycji z przeszłości.