Zaatakował służby i zabił własną matkę. Kim był "rycerz z Sanoka"? Czy musiało dojść do dramatu?
To nie była zwykła interwencja, choć zaczęła się jak wiele innych. Nie był to też “incydent”, choć niektórzy z taką łatwością próbują tak upraszczać tragedie, które rozgrywają się tuż za ścianą sąsiadów. Ta historia ma swój prolog – wieloletni, widoczny, publiczny, dostępny dla każdego, kto zaglądał do internetu. A jej finał wydarzył się 20 listopada w jednym z mieszkań na ulicy Sadowej w Sanoku.