Losy Pomnika Walk Rewolucyjnych w Rzeszowie od lat wiszą na włosku. Choć obiekt widnieje w rejestrze zabytków (decyzją z 8 sierpnia 2024). Do końca września mamy otrzymać decyzję Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, która będzie odpowiedzią na złożone przez właściciela Pomnika Czynu Rewolucyjnego i Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia odwołania od decyzji Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu o wpisaniu pomnika do rejestru. Podstawowym założeniem Fundacji Rzeszowskiej jest edukacja kulturalna toteż potrzeba przybliżenia historii powstania pomnika wynika nie tyle z kontrowersji, jakie wokół tego dzieła przez lata narastają, a chęci uświadomienia rzeszowianom jego roli w przestrzeni publicznej. Można śmiało powiedzieć, że jest on nie tylko symbolem miasta, bo stał się też ikoną popkultury.
Decyzją Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dnia 1 października br., Pomnik Czynu Rewolucyjnego pozostaje wpisany w rejestrze zabytków.
Wielka Mandorla Superstar (jako projekt, wystawa, panel dyskusyjny i perfomance) jest poniekąd odpowiedzią na polityczne spory, ale nikt z jej twórców nie jest za upolitycznianiem tego. Jak podaje Fundacja, celem projektu jest: „popularyzacja dorobku Mariana Koniecznego, wybitnego rzeźbiarza i profesora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a także tworzenie przestrzeni ponad podziałami, otwartej na nowoczesne formy sztuki, dialog kulturowy oraz kształtowanie miejskiej tożsamości kulturowej”. Tym samym, 10 października br., w rzeszowskich Piwnicach i na Skwerze Kultury odbędzie się finał projektu, który przewiduje:
- plenerową wystawę dzieł Mariana Koniecznego stworzoną we współpracy z Filipem Koniecznym - synem prof. Mariana Koniecznego i inicjatorem Fundacji Mariana Koniecznego, Ireną Paterek i Dawidem Domańskim, której kuratorką będzie Beata Kuman (wystawa potrwa do 31 grudnia br.)
- panel dyskusyjny „Monument Konieczny” prowadzony przez Beatę Kuman i Sławomira Nosala
- premierę spektaklu muzycznego „Wielka Mandorla Superstar” w wykonaniu Dagny Mikoś i muzycznego duetu Karoliny Bzdyry i Krzysztofa Demidowskiego
Darmowe bilety dostępne w Rzeszowskie Piwnice – liczba ograniczona
O projekcie Wielka Mandorla 2.0 rozmawiam z Dagny Mikoś i Dawidem Domańskim
Jaki wpływ na wydarzenie będzie miała decyzja Ministerstwa dotycząca utrzymania pomnika w rejestrze zabytków?
Dagny Mikoś: Decyzja Ministerstwa będzie miała ogromny wpływ na finał mojego artystycznego performance Wielka Mandorla Superstar - ponieważ może okazać się, że jedynym „pomnikiem”, który pozostanie w Rzeszowie (za sprawą rejestracji video) - będzie mój spektakl. Wierzę jednak, że wszyscy wspólnie piszemy tę historię i mamy na nią wpływ… więc może nie skończy się jedynie na zapisie video z tej chwili.
Porównuje Pani pomnik do „zgorzkniałej 50-latki”, która dziś przeżywa drugą młodość. Pozwolimy stać się jej divą XXI wieku? Po trosze sceniczną abstrakcją?
Dagny: Sceniczna diva nie jest niczym abstrakcyjnym. Odwołuję się tutaj do konkretnych przedstawicielek współczesnej popkultury: Lady Gagi, Billie Eilish, Nicki Minaj, Lizzo czy Doechii..Po odbiorze rolek, które opublikowałam - myślę, że ta abstrakcja nabrała konkretnej formy i lokalnego rozgłosu. Na tym mi właśnie zależało. Jako artystka bawię się formami. Teraz starałam się dotrzeć do ludzi, których kultura, sztuka czy pomnik nie bardzo interesuje. Ubierając to we współczesną, prowokacyjną formę - myślę że mi się udało. Niektóre rolki mają nawet po 50 tysięcy odtworzeń.
Chyba ludzie tego nie zrozumieli, ale odebrali to dosłownie. Ja po zrobieniu żartu - nie puszczam do nich oka, więc myślą, że to „na serio”. I dobrze.
Oznacza to, że taka właśnie forma przemawia do głównych odbiorców – młodych ludzi, ludzi sztuki.
Dagny: Naszym targetem są też kobiety. Trochę zainspirowała mnie jedna z naszych sponsorek: Menstrualna Mentorka Aleksandra Langiewicz, która zajmuje się mentoringiem dla Kobiet. Ona też wygłosi power speech w trakcie mojego performance. Myślę, że skupimy się na „kobiecości w przestrzeni publicznej” i dlaczego wzbudza ona takie emocje…
Kobiecości i ciągłej próbie wciskania kobiet do jakiejś roli społecznej?
Dagny: Bardziej myślimy tutaj o pomniku w „kobiecym kształcie”, który jako motyw sztuce pomnikowej był obecny o wieków - czemu falliczne kształty obecne w sztuce pomnikowej nie wzbudzały takiego zainteresowania czy emocji? Czy tylko z powodu ich popularności? Czy my nie jesteśmy „obyci” z kształtem „mandorli”? A może to jakiś „męski strach” przed „kobiecością w pełni” i mocy? Cały czas zadajemy sobie te pytania. Bo głównymi krytykantami moich działań są obecnie mężczyźni. To bardzo ciekawe zjawisko.
Panie Dawidzie, czym dla autora pomnika było to dzieło?
Dawid Domański: Marian Konieczny o swojej rzeszowskiej realizacji sądził, iż jest to jedno z lepszych jego dzieł. W roku 2002, za prezydentury Andrzeja Szlachty, niechętnie zgodził się na przytwierdzenie w szczytowej części tablic z herbem Rzeszowa, które, jego zdaniem, zaburzały odbiór monumentu, niwelując efekt "strzelistości".
Uniwersalne symbole (jak mandorla czy Nike), które zostały przez niego wykorzystane przy budowie rzeszowskiego pomnika, można - i trzeba - odbierać wieloznacznie. Nawet to nieszczęsne przyrównywanie do waginy jest poniekąd zwycięstwem autora, będąc wyrazem nośności symbolu, którego użył, ze względu na kształt rozpoznawalnego w całej Polsce i gdzieniegdzie poza jej granicami. Samo skojarzenie więcej mówi o osobie, która je ma, a nie - o obiekcie, którego dotyczy. Jeśli ktoś, mijając nasz pomnik, pomyśli sobie tylko o jednym, wiele przez to straci. Podobnie nikt, patrząc na niego dzisiaj, nie dojdzie do wniosku, że "komuna była dobra" czy też "była lepsza niż mi się wydawało", co najwyżej zobaczy, że kiedyś istniała komunistyczna propaganda (jak zresztą w każdym innym ustroju).
Poprzez takie a nie inne działania, my, członkowie Fundacji Rzeszowskiej, oddajemy naszemu pomnikowi - oraz jego autorowi - to, co się zwyczajnie należy.
Wystawa „Monument Konieczny” to tylko jedno z wielu zaplanowanych inicjatyw.
Dawid: Otwarcie wystawy jest zaplanowane na 17:30, a dokona go osobiście Filip Konieczny. Następnie uczestnicy panelu dyskusyjnego oraz goście wydarzenia przejdą do lokalu Rzeszowskich Piwnic, gdzie tenże panel zacznie się o godzinie 18:00. Oprócz Filipa Koniecznego jego uczestnikami będą: profesor Jan Tutaj, rektor ASP w Krakowie, prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek, Marta Nikiel, historyczka sztuki z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, reprezentantka Stowarzyszenia Historyków Sztuki oraz ja, czyli Dawid Domański, przedstawiciel strony społecznej. Wystawa i panel mają osobną nazwę, "Monument - Konieczny". Moderatorami tego ostatniego będą: Beata Kuman oraz Sławomir Nosal. Ta część wydarzenia ma potrwać planowo do godziny 20:00, potem zaś odbędzie się spektakl pt. "Wielka Mandorla superstar".
„Monument – Konieczny”, czyli czego możemy oczekiwać?
Dawid: Znajdą się na niej zdjęcia wielu dzieł jednego z najwybitniejszych artystów - rzeźbiarzy Polski powojennej, jakim był Marian Konieczny. Jego najsłynniejszą i natychmiast rozpoznawalną rzeźbą jest Pomnik Bohaterów Warszawy, znany pod potoczną nazwą "Nike Warszawskiej". To jedno z tylko dwóch wyobrażeń greckiej bogini zwycięstwa, które znajdują się w Polsce, a drugim jest płaskorzeźba po zachodniej stronie pomnika w Rzeszowie. Pokażemy także pomnikowe realizacje, których rzeszowianie mogli dotąd nie oglądać zbyt często, jak: monumentalny Pomnik Chwały i Męczeństwa w Algierze, rzeźby konne Jana Zamoyskiego z Zamościa oraz Władysława Jagiełły na zrekonstruowanym Pomniku Grunwaldzkim w Krakowie, posąg Jana Pawła II stojący w Licheniu, statuę Tadeusza Kościuszki z Filadelfii i nie tylko.
Druga część wystawy będzie poświęcona tworzeniu naszego pomnika. Wcześniej w tym roku nawiązaliśmy współpracę z Muzeum Mariana Koniecznego, które prowadzi jego syn Filip Konieczny. Muzeum użyczyło nam zdjęć, które są absolutnym rarytasem, na pewno nie widzianym w Rzeszowie jeszcze nigdy. Goście wystawy będą mogli zobaczyć praktycznie każdy etap powstawania tej rzeźby, począwszy od krakowskiej pracowni artysty, przez montowanie płaskorzeźb na żelbetowej osnowie już na miejscu, po efekt finalny z roku 1974. Kuratorką wystawy jest Beata Kuman, historyczka sztuki z Muzeum Okręgowego w Rzeszowie, pomysłodawczynią - aktywistka Irena Paterek, a obie panie wspieram ja, jako przedstawiciel Stowarzyszenia Ochrony Architektury Powojennej.
Fundacja Rzeszowska od lat podejmuje się tematu Pomnika w swój unikalny i apolityczny sposób.
Dawid: Wydarzenie "Wielka Mandorla 2.0" jest logiczną kontynuacją wcześniejszych działań Fundacji Rzeszowskiej, która za cel przyjęła sobie opowiedzenie historii pomnika rzetelnie i bez skrótów. Jako instytucja kultury, najmocniej podkreślamy znaczenie rzeszowskiej rzeźby jako wybitnego dzieła sztuki monumentalnej oraz w kulturze popularnej. Jeśli chodzi o tę pierwszą kwestię, to niedawno nasz pomnik znalazł uznanie pośród członków Rady Ochrony Zabytków przy Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
To ciało zaopiniowało podtrzymanie wpisu do rejestru zabytków, dokonanego w pierwszej instancji w sierpniu zeszłego roku (na decyzję ministerstwa nadal czekamy, a według komunikatu ma ona nadejść jeszcze we wrześniu). Walory tego pomnika jako dzieła sztuki są niezaprzeczalne, a często giną w gąszczu utartych, obiegowych opinii, jakie rzeszowianie i przyjezdni mają na jego temat. Jest to wynik tego, że nikt wcześniej nie podejmował prób wyłożenia dziejów pomnika na spokojnie, bez emocji, i przede wszystkim - bez wysuwania jednego wątku w dość zawiłych jego dziejach przed wszystkie inne wątki.
Taką taktykę przyjmują nieodmiennie przeciwnicy dalszego trwania pomnika, starając się przypisać decydujące znaczenie wątkowi historycznemu, w dodatku serwowanemu w niepełnej i tendencyjnej formie. Uważają mianowicie, że fakt, iż pomnik powstał kiedyś dla propagandy i zbudowały go władze komunistyczne, powinien wystarczyć do tego, aby obecnie zniknął on z przestrzeni miejskiej Rzeszowa. Argumenty z dziedziny sztuki czy też to, że przez lata stał się on znakiem rozpoznawczym Rzeszowa, nie mają dla jego przeciwników racji bytu i są zupełnie pomijane albo ich znaczenie jest pomniejszane.
Jedną z ambicji Fundacji Rzeszowskiej jest odkłamywanie historii pomnika przez walkę z utartymi i obiegowymi opiniami. Uważamy, że dopiero po opowiedzeniu jego historii całościowo w ogóle może być możliwa rzetelna dyskusja na jego temat. Do tej dyskusji zapraszamy każdego, kto zechce w niej uczestniczyć - część panelowa wydarzenia ma charakter otwarty i będą możliwe pytania od publiczności.
Pomnik w ogóle miał być pierwotnie kolejnym "pomnikiem tysiąclecia" (tak nazywano w naszym kraju monumenty, które władza ludowa stawiała w połowie lat 60-tych XX wieku, aby propagandowo uczcić millenium istnienia naszego państwa), ale idea społecznika Włodzimierza Kozły została ukradziona przez Władysława Kruczka, który był sekretarzem wojewódzkim PZPR i wskutek tego komitet budowy pisał już o "Pomniku Walk Rewolucyjnych na rzeszowszczyznie". Sam Konieczny był przekonany, że buduje obiekt o takiej właśnie nazwie, zaś ta druga nazwa - "Pomnik Czynu Rewolucyjnego" - przylgnęła do niego nieco później.
Niezależnie od tych perypetii, nasz pomnik na pewno nie miał czcić żadnego abstrakcyjnego "czynu rewolucyjnego" czy też rosyjskiej rewolucji październikowej, a odwoływał się do rzeczywistych wydarzeń, jedynie propagandowo przekłamanych. Jeśli ktoś uważa, że to owa propaganda, która została przecież zweryfikowana przez historię jako stek bzdur, ma mieć mimo wszystko jakieś nadrzędne znaczenie dla "być albo nie być" pomnika, to moim zdaniem jest to myślenie magiczne i życzeniowe. Przeciwnie, powinniśmy raczej patrzeć na całą rzeźbę bez propagandowych naleciałości, a im samym oddać tylko tyle znaczenia, ile mają po latach.
Pomnik Koniecznego to niewątpliwie symbol Rzeszowa. Możemy mówić też, że to ikona popkultury?
Dobra sztuka, którą nasz pomnik niewątpliwie jest, istnieje niejako w oderwaniu od czasów, w których powstała, a także od intencji mocodawcy budowy oraz nawet autora dzieła (czy Konieczny, wznosząc swoją mandorlę, mógłby przypuszczać, że przez swój natychmiast rozpoznawalny kształt zostanie ona lokalną ikoną popkultury, zajmując miejsce na wielu pamiątkowych zdjęciach z Rzeszowa, teledyskach, w logach firm i instytucji, a także magnesach i widokówkach?). Nie jest zarzutem do dzisiejszych odbiorców pomnika to, że mogą nie znać wszystkich wątków jego historii, gdyż wiedza historyczna to odrębna sprawa. Myślę, że nawet gdyby rzetelna wiedza o pomniku była już wcześniej dostępna, to każdy rozsądny człowiek o otwartym umyśle traktowałby wątek historyczny na równi z innymi oraz rozłącznie od wszystkich innych (wyrazem takiego traktowania jest wpis pomnika na listę zabytków nieruchomych województwa podkarpackiego, w którym wszystkie wątki potraktowano jednakowo).
Na pomniku nie ma żadnych symboli komunistycznych. Nie ma tam sierpa i młota, nie ma czerwonych gwiazd, nie ma twarzy Lenina czy innych komunistycznych liderów. Propagandowa osnowa, w którą przyoblekli go PRL-owscy budowniczowie, jest dziś zupełnie martwa i istnieje jedynie w kontekście historycznym. Ponure propagandowe wątki można obrócić na korzyść historii pomnika, jeżeli tylko zamieści się pod nim tablice z objaśnieniem wprowadzającym odpowiedni kontekst. Takie działanie jest wyrazem poszanowania wolnych procesów społecznych ostatniego 35-lecia, w czasie którego rzeszowianie i przyjezdni nadali pomnikowi mnóstwo nowych znaczeń, a także - rozumienia natury ludzkiej i procesów historii. Na pewno nie jest czymś takim wyburzanie i niszczenie, akty godne islamskich radykałów albo kogoś, to nosi w sobie wiele żalu w związku z faktem, że historia nie potoczyła się tak, jak on by sobie tego życzył, zatem trzeba ją wstecznie "przepisać".
Wielka Madorla Superstar, 10 października 2025, Rzeszowskie Piwnice i Skwer Kultury, 17:30 otwarcie wystawy plenerowej.





Napisz komentarz
Komentarze