Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 sierpnia 2025 21:01
RZESZÓW INFO
Reklama Drukarnia Rzeszów

Dramatyczny wypadek w Rzeszowie. "Chłopiec wisiał bezwładnie siny"

Podziel się
Oceń

Historia, która wydarzyła się w jednym z parków linowych w Rzeszowie, powinna być przestrogą dla wszystkich rodziców. Jak opisuje świadek zdarzenia na popularnej grupie na Facebooku „Sąsiedzi Rzeszów”, lina owinęła się wokół 11-letniego chłopca, który zaczął sinieć, a jego życie uratowali przypadkowi ludzie.
Dramatyczny wypadek w Rzeszowie. "Chłopiec wisiał bezwładnie siny"

Źródło: pixabay (zdjęcie ilustracyjne)

"Chłopiec wisiał bezwładnie siny"

Dramatyczne zdarzenie miało miejsce podczas wakacyjnej zabawy. Autor posta na Facebooku, będący świadkiem całej sytuacji, opisał ją wstrząsająco: 

„Drodzy rodzice, wakacje jeszcze trwają. Długo się zastanawiałem czy o tym napisać. Ale jestem ojcem i chcę mieć czyste sumienie. Dzisiaj, na jednym z podkarpackich parków linowych z oddali dał się słyszeć przeraźliwy, desperacki krzyk, wołanie o pomoc "ratujcie moje dziecko"”.

Okazało się, że matka około 11-letniego chłopca krzyczała: "Ratujcie moje dziecko", gdy lina asekuracyjna tyrolki owinęła się wokół jej syna. Chłopiec zawisł bezwładnie, a sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. „Chłopiec wisiał bezwładnie siny, miał drgawki i piana pojawiła się na ustach. Miał odcięty tlen. Matka krzyczała "mój syn umiera"” – relacjonuje świadek.

Ratunek w ostatniej chwili

Na pomoc ruszyli przypadkowi ludzie. Jak opisuje autor posta, kilku ojców desperacko używało drabiny, aby pomóc mężczyźnie, który z poziomu trasy dotarł do chłopca. Dzięki ich wysiłkom udało się go nieznacznie podciągnąć, co dało mu oddech. „Po chwili powoli otworzył powieki i wrócił do świadomości. Siny i niedotleniony, zaczął powoli reagować i pomagać sam sobie. Postawił stopę na drewnianej belce ruchomej przeszkody. Był kontakt” – pisze autor.

Na miejsce przybyły służby ratunkowe: straż pożarna, policja i karetka pogotowia, która zabrała chłopca wraz z matką do szpitala.

Apel do rodziców

Świadek zdarzenia skierował gorący apel do wszystkich rodziców. Zwrócił uwagę na to, że w krytycznej sytuacji profesjonalna pomoc mogła nie nadejść na czas. 

- Prośba jest taka. Zanim pozwolicie swoim dzieciom skorzystać z jakiejkolwiek atrakcji, upewnijcie się, że w sytuacji krytycznej będzie możliwa natychmiastowa pomoc. Dziecko ratowali przypadkowi ludzie. Powiem więcej, gdyby sytuacja miała miejsce nie na 4, 5 metrach, a znacznie wyżej, w tamtym miejscu nawet straż pożarna nie byłaby w stanie zdążyć na czas - napisał w mediach społecznościowych. 

Cała historia stanowi poważne ostrzeżenie i przypomnienie, że podczas wakacyjnych zabaw należy zawsze stawiać na pierwszym miejscu bezpieczeństwo dzieci, wybierając tylko sprawdzone i wiarygodne atrakcje.


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama Drukarnia Rzeszów