Wczoraj, około godziny 17, na drodze w Jodłowej zapalił się jeep cherokee, który ciągnął za sobą przyczepę ze sprzętem budowlanym.
W samochodzie podróżował 48-letni mieszkaniec Baranowa Sandomierskiego wraz ze swoim 16-letnim synem - opisuje portal debica24.eu. Gdy tylko zauważył ogień, mężczyzna w heroicznym geście rzucił się, by ratować pojazd, jednak jego wysiłki okazały się bezskuteczne.
Na miejsce natychmiast przybyli strażacy z JRG nr 2 KP PSP w Dębicy oraz ochotnicy z Jodłowej, którzy zastali już doszczętnie płonący pojazd. Po ugaszeniu pożaru zajęli się poszkodowanym 48-latkiem, który doznał poważnych poparzeń. Nastolatkowi nic się nie stało.
Odmowa leczenia mimo poważnych obrażeń
Strażacy udzielili mężczyźnie pierwszej pomocy i przekazali go zespołowi ratownictwa medycznego. Poszkodowany został przetransportowany do szpitala w Dębicy, gdzie zdiagnozowano u niego oparzenia pierwszego i drugiego stopnia twarzy, głowy i lewej nogi.
Mimo poważnego stanu, 48-latek podjął zaskakującą decyzję o odmowie dalszego leczenia i został wypisany ze szpitala.
Napisz komentarz
Komentarze