Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Gigantyczna kara dla Biedronki. Też nie mogliście się połapać w tej promocji?

160 mln zł kary dla właściciela sieci Biedronka. To przez zasady promocji wprowadzonej w sklepach. Już wiadomo, że sprawa skończy się w sądzie.
Gigantyczna kara dla Biedronki. Też nie mogliście się połapać w tej promocji?

Autor: iStock

„(...) Zdecydowanie nie zgadzamy się z ogłoszoną decyzją UOKiK i, mając przekonanie o słuszności naszych argumentów, nie mamy innego wyjścia jak złożenie odwołania od tej decyzji do właściwego sądu” 

– to część oświadczenia sieci Biedronka i jednocześnie odpowiedź na krok Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. 

Urząd nałożył na sieć 160 mln zł kary.

Zaczęło się od zwykłej promocji

„Tarcza Biedronki antyinflacyjna”. To powód, dla którego UOKiK przystąpił do akcji. Sieć – przypomnijmy – zachęcała do kupowania w swoich sklepach, oferując niskie ceny produktów. Zgodnie z reklamą klienci mogli nabyć aż 150 „najczęściej kupowanych produktów”. Jeżeli ktoś, w innym miejscu znalazł towar taniej, to Biedronka zwracała klientowi różnicę w cenie.

Brzmi dobrze, ale UOKiK uznał, że nie wszystko w tej promocji grało. Urzędnicy oceniają, że przekaz reklamowy był tak sformułowany, że klienci mogli mieć przeświadczenie, że produkty z listy były najtańsze na rynku.

Chwytliwe hasła przyciągają uwagę, jednak przedsiębiorcy muszą pamiętać, że konsumenci mają prawo do pełnej i rzetelnej informacji, której treść i sposób przekazywania nie są mylące. Reklama nie może być zatem fałszywym wabikiem na konsumentów. Tymczasem klienci Biedronki nie mieli możliwości realnego skorzystania z promocji na warunkach przedstawionych w przekazach reklamowych przez przedsiębiorcę. Swój negatywny odbiór akcji konsumenci wyrażali w mediach społecznościowych, m.in. na profilu spółki na portalu Facebook. Ich głosy zostały uwzględnione w wydanej decyzji 

– tak uzasadnia decyzję Tomasz Chróstny, prezes UOKiK.

Zarzuty UOKiK 

Chodzi m.in. o to, że produktów w konkurencyjnej cenie należało szukać w konkretnych sklepach, kupić je w odpowiednim terminie, zrobić zdjęcia etykiet, zachować rachunki, wysłać Biedronce zakupy na własny koszt.

Obiecaną różnicę w cenie sklep nie wypłacał w gotówce, ale jako kod ważny siedem dni.

Trudno też było w sklepach zapoznać się z regulaminem akcji.

Prezes UOKiK na Jeronimo Martins Polska – oprócz kary pieniężnej – nałożył obowiązek opublikowania oświadczenia o decyzji urzędu na stronie internetowej spółki, na profilu Biedronki na Facebooku, we wskazanych stacjach telewizyjnych oraz w sklepach sieci.

Biedronka się broni

„Nie podzielamy wniosków zawartych w decyzji ogłoszonej przez Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Od wielu lat jesteśmy zaangażowani i lojalni wobec naszych klientów (...)” – broni się sieć. I twierdzi, że oceniając sytuację, UOKiK opiera się na „nieumyślnych błędów ludzkich” i trudno ich uniknąć, prowadząc ponad 3 tysiące sklepów i zatrudniając blisko 70 tysięcy pracowników.

„Warto jednak zauważyć, że pomyłki cenowe zdarzały się w obie strony, a część z nich miała również negatywne skutki finansowe dla przedsiębiorstwa. Dlatego nie zgadzamy się z zarzutem dotyczącym czerpania przez spółkę korzyści z postępowania opisanego w decyzji (...)” 

- argumentuje sieć.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama Drukarnia Rzeszów