Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kultura, czyli wróg przestrzeni publicznej

Karolina-Winiarska-1 (1)

Zastanówmy się chwilę nad kulturą dzisiejszego społeczeństwa. Każdego dnia spotykamy ją (tę kulturę) na każdym (wbrew pozorom) kroku. Osobiście uważam, że mimo przekonań wielu osób o tym, iż tę kulturę posiadają, to w praktyce pojęcie to staje się tylko teorią bez zastosowania w życiu codziennym.

Z czym kojarzy się słowo „kultura”? Na to pytanie powinien sobie odpowiedzieć każdy, choć niektórzy mogliby odpowiedzieć, że na pewno nie kojarzy się zachowaniem sąsiada, tego, co to ma zawsze trawę bardziej zieloną. Kultura jednak często gubi się w miejscach publicznych. Dlaczego? BO TAK. Człowiek jest istotą, która w większym lub mniejszym stopniu uwielbia sensacje, plotki, dramaty itd, pod warunkiem, że nie dzieją się one u niego. Każdy z nas jest egoistą, a jeżeli w tym momencie jakiś głosik w Twojej głowie temu zaprzeczył to niewątpliwie był to brat bliźniak Twojego ego, który zawsze chce wypaść lepiej. Ileż to już razy byłam świadkiem kłótni w jakiejś drogerii, i to nie tak, że to była drobna sprzeczka o wybór zapachu płynu do prania, ale o tematy związane z testamentami, rozwodami i innymi zdradami wśród rodzin. Słysząc takie rozmowy nie jedna osoba się przysłuchuje, wiadomo, jeśli jakaś drama się dzieje, to trzeba posłuchać! W końcu kto nie lubi darmowej rozrywki? Tylko co z tym wszystkim wspólnego ma kultura? Być może zaskoczeniem będzie dla niektórych odpowiedź, iż wspólnego ma bardzo dużo.

Osobiście nie potrafię zrozumieć skąd wśród ludzi bierze się chęć „prania swoich brudów” w miejscach publicznych. Tak wiele mówi się obecnie o prywatności, gdy na naszych oczach rozgrywał się „proces dekady”, wielu internautów w swoich jakże głębokich komentarzach wytykało hollywoodzkim celebrytom, iż upubliczniają światu swoje często karygodne zachowania podczas trwania małżeństwa. Tymczasem ludzie potrafią kłócić się w samym środku sklepu spożywczego przy dziale z pieczywem między sobą o to, ile pieniędzy druga osoba wydała poprzedniego wieczoru w klubie nocnym, w dodatku ze szczegółami „zza kulis”. Hipokryzja wśród ludzi jest moją „ulubioną” cechą, którą najczęściej można zauważyć. Dlaczego ludzie w sposób donośny poruszają kwestie życia prywatnego w miejscach publicznych nie mam pojęcia, ale byłoby miło, gdyby znacznie ograniczyli robienie tego typu kwestii. Dlaczego? BO TAK. Jeśli jednak ta odpowiedź nie jest satysfakcjonująca; nie każdy ma ochotę słuchać ile razy dziecko było przebierane albo ile pozycji z Kamasutry udało się odhaczyć w miniony weekend z kochanką. Kultura obowiązuje szczególnie przy poruszanych kwestiach w miejscach publicznych, gdyż półki i ściany „mają uszy”.

Pogorzelec Weronika


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama Drukarnia Rzeszów