Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Drukarnia Rzeszów

Afera wśród aptekarzy. Znana firma z poważnymi oskarżeniami

Czy dwie znane firmy handlujące lekami nielegalnie wysyłały specyfiki na receptę klientom? Są takie podejrzenia. Sprawą zajęła się inspekcja farmaceutyczna. Zgodnie z polskim prawem leków na receptę nie można wysyłać pocztą czy przez firmę kurierską. Pacjent musi odebrać ją osobiście w aptece. Sklepy, którą oferują podobną możliwość, oferują tylko rezerwację specyfiku. Stąd takie poruszenie tą sprawą w środowisku aptekarzy.
Afera wśród aptekarzy. Znana firma z poważnymi oskarżeniami

Autor: iStock

Lek narkotyczny w paczkomacie

Marcin Wiśniewski to prezes Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek. Właśnie upublicznił informację, że są w Polsce firmy, które mogą łamać prawo. I to znane firmy. On kupił przez internet lek narkotyczny na receptę.

Padają nazwy firm: Cannateka i Super-Pharm. On zakupu dokonał w tej pierwszej. Otrzymał informację, że może nabyć środek w aptece Super-Pharm, ale jest także możliwość dostarczenia go do paczkomatu.

W mojej ocenie to ciekawy case dla inspekcji i organów ścigania. A oceniając postawę Super-Pharmu, wiele działań sieci na co dzień obserwuję i jest to typowy przykład działania zagranicznej sieci w Polsce - bezpieczeństwo ma za nic, prawo ma za nic, robi biznes i nie wolno przeszkadzać

– mówi w rozmowie z serwisem Rynekzdrowia.pl.

Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, uważa, że to sytuacja absolutnie niedopuszczalna. Realizacja takich recept to naruszenie zasad.

Tak pomaga się pacjentom

Jak tłumaczy się Super-Pharm? Odpowiada, że nie oferuje tego typu usług.

A Cannateka? Że „nieodpłatnie wspiera lekarzy i pacjentów, edukując ich na temat medycznej marihuany (Wiśniewski kupił specyfik z konopi – red)”.

Małgorzata Biernacka z Cannateki dodaje:

Mam kontakt z chorymi jako edukator w zakresie stosowania medycznej marihuany. Wielokrotnie sygnalizowali problem z osobistym wykupieniem recepty. Przez jakiś czas odsyłałam ich z informacją, że leki może za nich wykupić znajomy lub osoba bliska. Aż trafił się pacjent ze stwardnieniem rozsianym, przykuty do łóżka, niechodzący, który nie miał fizycznej możliwości realizacji recepty ani poproszenia o to kogoś bliskiego. Postanowiłam mu pomóc i odebrać dla niego receptę, a następnie pomóc w dostarczeniu mu leku. Taki przypadek skłonił ją do pomocy innym i wysyłania leków.

Sprawą zajmuje się inspekcja farmaceutyczna, która przekazała ją już organom ścigania.


Podziel się
Oceń

Komentarze
Reklama Drukarnia Rzeszów