„Bezpieczeństwo pacjentek” czy realne zagrożenie?
W oficjalnym komunikacie szpital wskazuje, że decyzja została podjęta po analizie sytuacji finansowej, „z uwzględnieniem bezpieczeństwa pacjentek oraz obowiązujących przepisów prawa”. Jednocześnie poinformowano, że kobiety w ciąży będą kierowane do szpitali w Łańcucie oraz Rzeszowie, a Poradnia Ginekologiczno-Położnicza w Leżajsku pozostanie otwarta.
Dla wielu mieszkanek regionu te zapewnienia nie są jednak wystarczające.
„Co teraz? Nie każdy poród da się zaplanować. Gdzie kobiety będą rodzić – w drodze do szpitala? W samochodach? W karetkach? W domu?” – pyta jedna z komentujących pod postem szpitala.
Obawy dotyczą przede wszystkim porodów nagłych, wydłużonego czasu dojazdu do innych placówek, szczególnie dla kobiet z mniejszych miejscowości.
Kolejna porodówka znika z mapy regionu
Zamknięcie oddziałów w Leżajsku to nieodosobniony przypadek. W komentarzach internauci przypominają o wcześniejszym zamknięciu traktu porodowego w Przeworsku, wskazując na niepokojący trend ograniczania dostępu do opieki okołoporodowej w mniejszych miastach.
„Najpierw Przeworsk, teraz Leżajsk – wierzyć się nie chce…” – pisze internauta .
Wielu z nich zwraca uwagę, że likwidacja oddziałów uderza przede wszystkim w kobiety, które nie mają możliwości szybkiego i bezpiecznego transportu do większych ośrodków.

Rozbudowa szpitala a likwidacja oddziałów
Dodatkowe kontrowersje budzi fakt, że – jak podnoszą komentujący – szpital w Leżajsku jest obecnie rozbudowywany.
„Szpital nierentowny, ale rozbudowa idzie pełną parą. Czyżby sala konferencyjna?” – ironizuje jeden z internautów.
„Brak słów, zwłaszcza że rozbudowa idzie pełną parą” – dodaje kolejna osoba.
Mieszkańcy pytają, dlaczego przy jednoczesnych inwestycjach infrastrukturalnych likwiduje się kluczowe oddziały, od których zależy zdrowie i życie matek oraz noworodków.
Pytania bez odpowiedzi
Decyzja o zamknięciu oddziałów ginekologiczno-położniczego i noworodkowego w Leżajsku rodzi szereg pytań: czy szpitale w Łańcucie i Rzeszowie są gotowe na przyjęcie dodatkowych pacjentek? I wreszcie – czy oszczędności finansowe nie zostaną okupione bezpieczeństwem kobiet i dzieci?
Na razie jedno jest pewne: społeczny sprzeciw wobec likwidacji porodówek w regionie narasta, a decyzja władz szpitala i organów prowadzących będzie jeszcze długo przedmiotem publicznej debaty.





Napisz komentarz
Komentarze